Reportaż

Fundacja Democracy Angels

Iwan Savanovicz
Niezależny dziennikarz
kontakt e-mail: press@democracyangels.com

Artykuły Iwana Savanovicza

Oksana Bayusova

Nazywam się Oksana Bayusova. Jestem członkiem poszerzonego składu Rady Koordynacyjnej…. Sama widziałam na własne oczy, jak wyniki są manipulowane i fałszowane. Dlatego…

 O: Nazywam się Oksana Bayusova. Mieszkałam w mieście Borysów. Jestem członkiem poszerzonego składu Rady Koordynacyjnej.

I: Jak zaczęła się twoja działalność polityczna?

O: Wszystko zaczęło się od tego, że sama byłam w komisji wyborczej. Ale to były wybory trzy kadencji wstecz. Okazuje się, że już 15 lat. Sama widziałam na własne oczy, jak wyniki są manipulowane i fałszowane. Dlatego, kiedy zaczęli rekrutować obserwatorów, od razu zdałam sobie sprawę, że to wszystko jest nieskuteczne. Korzystając z tego doświadczenia, już przed wyborami w 2020 r. dzieliliśmy się wiedzą z osobami na portalach społecznościowych. Powiedzieliśmy, jak składać karty do głosowania, aby utrudnić fałszowanie wyników. Doradzaliśmy wszystkim ludziom, którzy sprzeciwiają się reżimowi Łukaszenki, aby przychodzili do lokali wyborczych z białymi wstążkami na rękach. Ogólnie opowiadaliśmy ludziom, jak maksymalnie utrudnić pracę fałszerzom. Całą rodziną chodziliśmy na marsze przeciwko władze, uczestniczyliśmy w łańcuchach solidarności. Wtedy wydawało nam się, że jeszcze trochę i będzie zwycięstwo.

I: Czy została Pani zatrzymana za działalność polityczną?

O: Tak. Zostałam zatrzymana 25 października. W przeddzień, kiedy sztab Swietłany Tichanowskiej ogłosił wielki strajk w całym kraju. Przed rozprawą sądową przez jedną dobę trzymali nas w oddziale izolacyjnym. W czterołóżkowej celi przetrzymywali 7 kobiet. Na łańcuchu solidarności, w którym zostaliśmy zatrzymani, nie mieliśmy żadnych flag, plakatów ani żadnych innych symboli. Mimo to na rozprawie dwóch policjantów Łukaszenki powiedziało, że rzekomo mieliśmy przy sobie jakieś zabronione symbole.

I: Czy dostarczyli jakieś dowody?

O: Nie. I na nikogo konkretnie nie wskazywali. Wszystkie te sądy były całkowicie sfałszowane, podobnie jak i wybory. Na Białorusi za Łukaszenki wszystko jest fałszowane. Służby karne reżimu działali tak zuchwale, że zatrzymali nawet emerytkę, która głosowała na Łukaszenkę. Wyszła, żeby na nas nakrzyczeć, kazała iść do pracy zamiast protestów. W rezultacie została umieszczona z nami w jednej celi. Bardzo się martwiła, że zostanie wysłana do kolonii na trzy lata, ale uspokoiliśmy ją.

I: Jaką decyzję podjął sąd?

O: Po rozprawie otrzymaliśmy grzywny i zostaliśmy zwolnieni. Była z nami jeszcze młoda rodzina, zostali zatrzymani po raz drugi i dostali siedmiodniowy areszt. Przy okazji, gdy byłam w sklepie, rozpoznałam później jednego z „świadków policyjnych”. Krzyknęłam do niego: „Czy się nie wstydzisz?” Nic nie powiedział, po prostu odwrócił się i wybiegł ze sklepu.

I: Czy miały miejsce jakieś inne prześladowania?

O: Nie dla mnie, szybko udało nam się wyjechać. Ale zrozumiałam, że nie odpuszczą mi. Stało się to jasne, kiedy zaczęli wszczynać sprawy karne przeciwko członkom rady koordynacyjnej, a od 20 grudnia zamknęli granicę na wyjazd. Wszyscy, którzy tam z nami współpracowali i nadal nie wyjechali, są teraz zatrzymywani, przeszukiwani (konfiskują komputery), zwalniani z pracy. Represje trwają w całym kraju do dziś. Nie każdy może opuścić kraj. Ktoś ma chorych krewnych, ktoś ma inne okoliczności. Sama zabrałam najmłodsze dziecko i przez Kijów wyjechałam do Polski.

I: Czy udało się jakoś przygotować się do przeprowadzki?

O: Nie. Wyjeżdżając myśleliśmy, że to wszystko maksymalnie na 3-4 miesiące, potem wszystko się skończy. Byliśmy absolutnie nieprzygotowani na dłuższy pobyt tutaj. Jednak w końcu musiałam wystąpić o ochronę międzynarodową. Umieszczono nas w obozie dla uchodźców w Białej Podlaskiej. Później musiałam przeprowadzić się do Warszawy, bo dziecko szykowało się do szkoły, a w Białej Podlaskiej zabrakło miejsc. Zostałyśmy przeniesione do obozu dla kobiet z dziećmi na warszawskim Targówku. Tu już takiej wielkiej pomocy nie było. Znaleźliśmy się pozostawione sami sobie. Tutaj głównie wspierała nas diaspora, najlepiej jak potrafiła. Była naszą ostatnią deską ratunku. Jakość jedzenia w obozie była bardzo niska. Na przykład prawie wszystko było bardzo słone lub za dużo pieprzu. Zachorowałam na nerki, długo mi zajęło wyzdrowienie. Nie udało się ustalić, jakie są ogólne normy żywnościowe i dlaczego w jednym obozie żywią się normalnie, a w innym niezbyt dobrze.

I: A co to za obóz?

O: Generalnie, jest to schronisko dla kobiet – ofiar przemocy. Głównie Czeczenki, ale są też z innych krajów. Są nawet kobiety z Afryki. Teraz obóz został zamknięty z powodu remontu, a wszyscy, którzy nie przeprowadzili się do wynajętych mieszkań, zostali przeniesieni do innego obozu poza miastem. Szczególnie wielkie podziękowania dla muzułmańskiej diaspory, która przyniosła tym kobietom pomoc, jedzenie i inne rzeczy. Diaspora przywoziła darowiznę z meczetów – przywozili to dla nas wszystkich.

I: O ile rozumiem, rozwiązałaś problem mieszkaniowy?

O: Tak.

I: Czego wam teraz najbardziej brakuje?

O: Głównym problemem jest praca. Trudno coś znaleźć. Nie przygotowywaliśmy się do wyjazdu z naszego kraju, to nie był nasz cel. W związku z tym nie uczyliśmy się również języka polskiego. Teraz namówiłam swojego najstarszego syna, żeby przyjechał tu z pomocą. Ma 22 lata, opuścił już kwarantannę. Ale niestety, syn zna angielski, ale nie zna polskiego. Samej bardzo trudno jest opłacić mieszkanie, ale mieszkając z dziećmi nie chce się wynajmować komuś pokoju. Na razie cieszymy się z drobnych prac w niepełnym wymiarze godzin. Ale to wszystko dzięki wsparciu i współpracy Białorusinów. Na różnych czatach sugerują opcje pracy tymczasowej, dzielą się wskazówkami. Niesamowita solidarność, szalenie przykro, że najlepsi ludzie są zmuszeni do ucieczki z kraju. A poza tym, dzieci potrzebują rzeczy na zimę i laptopów do nauki. Młodszy nie ma nawet telefonu, jak mogę go wysłać do szkoły w innym kraju bez połączenia. Potrzebne są witaminy dla dzieci, coś już Białorusini nawet nam pomogli, przysłali. Teraz jesienią i zimą bardzo się przydadzą. I oczywiście ciepłe ubrania. Wszystko dla dzieci.

Wesprzec – Pomagam

Wybierz metodę płatności
Dane osobiste

Suma darowizn: 250,00€

payment 3